Kanały, gondole, laguna… Brzmi znajomo? Jednak pozory mogą mylić! Na świecie jest kilkanaście miast położonych na wodzie, które do złudzenia przypominają włoską Wenecję. Warto zatrzymać się w jednym z nich w drodze z Lizbony do Porto. Dziś zapraszam do Aveiro – Wenecji w stylu portugalskim.
Podobno każdy kraj ma swoją Wenecję, czyli miasto poprzecinane kanałami: Wenecją Północy nazywany jest holenderski Amsterdam, rosyjski Sankt Petersburg, a także szwedzki Sztokholm. W Belgii znajdziemy Wenecję flamandzką (Brugię), a we Francji – Wenecję alpejską (Annecy w regionie Rodan-Alpy) oraz Wenecję Lazurowego Wybrzeża (Port Grimaud k/ Saint Tropez). Morawską Wenecją zwany jest czeski Telcz, a w Polsce do miasta na wodzie porównywany jest Wrocław, Lidzbark Warmiński, a czasem Bydgoszcz. Tymczasem portugalczycy mają Aveiro – jedno z ważniejszych miast przemysłowych kraju i port oceaniczny, a także ośrodek uniwersytecki.
Historia miasta sięga starożytności, kiedy powstało tu rzymskie osiedle Talabriga. Współczesną osadę założyli w X w. Maurowie, a w XIII w. niewielka miejscowość otrzymała prawa miejskie.
Jeszcze pół wieku temu Aveiro leżało u ujścia rzeki do oceanu. Jako duży port oceaniczny stało się ważnym centrum handlowym i na początku XVI w. było u szczytu swojego rozwoju. Niestety nanoszone przez wieki osady stopniowo tworzyły mierzeję i odsuwały miejscowość od wybrzeża. Katastrofalny sztorm w 1575 r. przesunął łachy piasku i ostatecznie zasypał ujście kanału odcinając miejscowość od oceanu. To tragiczne wydarzenie uniemożliwiło dalszy rozwój morskiego handlu i przyczyniło się do gospodarczego upadku miasta. Świetność przywrócili mu warzelnicy soli, poławiacze wodorostów oraz rozwój przemysłu ceramicznego. Jednak dopiero w drugiej połowie XIX w. dawny port odzyskał swoje znaczenie gospodarcze, kiedy to, poprzez sieć kanałów, odbudowano dostęp do morza. Dziś Aveiro jest trzecim ośrodkiem przemysłowym, po Lizbonie i Porto.
Malownicze miasto poprzecinane kanałami zyskało przydomek „portugalskiej Wenecji”, chociaż (w porównaniu z włoskim oryginałem) sieć kanałów jest raczej skromna. Przez miasto biegnie kanał główny, który dzieli miejscowość na dwie części. W północnej, typowo rybackiej, zamieszkiwała niegdyś biedota, a południowa była skupiskiem wyższych sfer. Od głównego kanału odchodzą dwa boczne dopływy, a z oddaloną o 47 km morską laguną miasto łączy rzeka Ria de Aveiro.
Niecodzienną atrakcją Aveiro są pływające po kanale repliki „moliceiros” – płaskodenne łodzie z dużym dziobem, przypominające włoskie gondole. Napędzane ręcznie (przez odpychanie się od dna za pomocą kija) łodzie odegrały kluczową rolę w historii i ekonomicznym rozwoju miasta.
Jeszcze w XIX w. służyły do zbierania wodorostów, które wykorzystywano do użyźniania okolicznej piaszczystej ziemi. Stąd wziął się charakterystyczny wygląd łodzi: zadarty ku górze i zakrzywiony dziób, wysoka rufa oraz niskie boki, co ułatwiało zbieranie wodorostów. Kiedy w XX w. środki chemiczne wyparły taki sposób nawożenia gleby, łodzie popadły w niepamięć.
Na szczęście kilkanaście lat temu władze miasta wpadły na pomysł, by przywrócić do życia starą stocznię „Ria” i tradycyjną metodą zbudować motorowe repliki moliceiros na potrzeby turystyki. Dziś kolorowe, bogato zdobione łodzie są największą atrakcją miasta. Jaskrawe malunki na dziobie i rufie przedstawiają postacie historyczne, legendarne czy religijne, a czasem uwspółcześnione, żartobliwe wizerunki.
Rejs po kanale jest wspaniałą okazją do obejrzenia miasta z zupełnie innej perspektywy. Warto przyjechać tu w drugiej połowie sierpnia, kiedy to w mieście odbywa się barwny festiwal Festa da Ria. Główną atrakcją festiwalu są wyścigi moliceiros oraz konkurs na najwspanialej udekorowaną łódź.
Sól z Aveiro jest znakiem chronionym. Pierwsza wzmianka o tutejszych salinach pochodzi z 959 r. Na bazie soli z Aveiro można kupić świetne naturalne, ziołowe mieszanki przypraw do mięs, sałatek czy ryb.
Kulinarną specjalnością Aveiro są także bardzo słodkie ciasteczka ovos moles, nawiązujące do tradycji rybołówstwa regionu. Jest to masa z żółtek utartych z cukrem (podobnie jak kogel-mogel) umieszczona w cukrowej osłonce o kształcie muszli, ryby albo w drewnianej beczułce z ręcznie malowanymi scenami marynistycznymi.
Przy Rua Trindade Coelho 16 znajduje się sklep „Aveiro Emotions”, w którym można kupić oryginalne portugalskie produkty: oliwę z oliwek, sardynki w puszce, ciasteczka ovos moles, czy wspomniane już przyprawy na bazie soli.
A co jeszcze można zobaczyć w Aveiro?
Wielką atrakcją miasteczka są elewacje rybackich domów wyłożone tradycyjnymi płytkami azulejos oraz kamienice w stylu Art Noveau.
Warto zajrzeć do barokowej katedry São Domingos z XV w. z gotyckim krucyfiksem i zobaczyć kościół Igreja da Misericordia z przełomu XVI i XVII z mozaikami zdobiącymi fasadę. Na uwagę zasługuje także XVII-wieczny klasztor Karmelitów Bosych oraz klasztor Convento de Jesus z XV w., gdzie mieści się dziś Museu de Aveiro.
Każdego świtu ożywa Largo da Praça de Peixe – targ rybny, którego specjalnością są węgorze, ale także słynne w całej Portugalii dorsze, sardynki czy dorady. Tuż obok targu, w restauracji Mercado do Peixe, można spróbować wspaniałych ryb i owoców morza tego regionu.
Poza centrum można wybrać się do nadmorskiego rezerwatu przyrody Sao Jacinto, położonym w rozlewisku rzeki Ria de Aveiro. Trzy chronione ekosystemy: leśny, wodny i wydmowy są ostoją dla wielu gatunków ptactwa wodnego i drapieżnego.
Atrakcją regionu jest także słynna fabryka porcelany Vista Alegre (w Ilhavo), której historia sięga XIX w. W uznaniu dla wspaniałego wzornictwa manufaktura otrzymała tytuł Fabryki Królewskiej i jest dziś liderem w produkcji porcelany w Portugalii. Eleganckie kolekcje, zaprojektowane przy współpracy z największymi mistrzami malarstwa, oficjalnie goszczą na stołach prezydenta Portugalii, Białego Domu, rodzin królewskich całej Europy oraz wielu sławnych osobistości.
Hmmm… PRAWIE jak Wenecja? Mimo, iż nawiązanie do Wenecji jest trochę przesadzone, to nie ulega wątpliwości, że kanały, kolorowe domy i charakterystyczne łodzie przewijające się przez miasto nadają mu urok, wdzięk i odrobinę magii, dla których warto tu przyjechać…