Skalisty Przylądek Roca jest najdalej na zachód wysuniętym punktem kontynentalnej Europy. Dalej, jak tylko okiem sięgnąć, rozciąga się już tylko bezkresny ocean. Od wybrzeża USA dzieli nas w linii prostej 5593 km. Przy odrobinie wyobraźni może nawet uda się na horyzoncie dostrzec wieżowce Manhattanu… ;)
Gdy staniemy na krańcu Cabo da Roca, położonym 40 km na zachód od Lizbony, naszym oczom ukaże się spektakularny widok. Malownicze pionowe klify wznoszą się na wysokość 144 m nad poziomem Oceanu Atlantyckiego.
Na szczycie urwiska znajduje się obelisk z krzyżem, na którym widnieją współrzędne geograficzne przylądka, jego wysokość nad poziomem morza oraz cytat z eposu „Os Lusiadas” portugalskiego wieszcza narodowego Luísa de Camões”, który głosi: „Tutaj…gdzie ląd się kończy, a morze zaczyna”.
Cytat znakomicie odzwierciedla charakter tego miejsca, które w świadomości Europejczyków – aż do wypraw Kolumba – stanowiło koniec znanego im świata. Starożytni Rzymianie zwali to miejsce Wielkim Przylądkiem (Promontorium Magnum), a w czasach Wielkich Odkryć Geograficznych nazywano je Skałą Lizbony.
Na skalistym wybrzeżu można dostrzec ślady po tragicznym trzęsieniu ziemi z 1755 r. o magnitudzie 9 stopni. Kataklizm wywołał gigantyczne tsunami, którego fale w okolicy przylądka osiągały wysokość ponad 50 m! Katastrofa wywołała liczne zmiany w ukształtowaniu wybrzeża. Na klifach widać także pozostałości po kilku innych historycznych tsunami.
Na przylądku wznosi się niewielka latarnia morska z 1772 r., z czerwoną wieżyczką, która jest widoczna z odległości kilkudziesięciu kilometrów.
Jeśli, oprócz zdjęć, chcemy mieć namacalny dowód pobytu na krańcu Starego Kontynentu, w punkcie informacji turystycznej dostaniemy wykaligrafowany gotykiem certyfikat, na którym widnieją wspomniane już słowa wieszcza wraz z dopiskiem: „Tu tętni duch odwagi i przygody, który popychał portugalskie karawele, by odkrywały nowe światy dla starego świata”. W tym miejscu czuć oddech historii, a oczyma wyobraźni możemy zobaczyć wyruszających na podbój świata odkrywców nowych lądów tak, jakby to było zaledwie wczoraj…
Na Cabo da Roca, jak to na krańcu świata, zawsze szaleje silny wiatr i dominuje raczej brytyjska aura. W miarę zbliżania się do przylądka gęstnieją chmury i zaczyna się robić mgliście i deszczowo. Podobno. Bo mnie kolejny raz dopisało szczęście i na miejscu zastałam wspaniałą, bezchmurną pogodę :)
Cabo da Roca, który znajduje się w obrębie Parku Narodowego Sintra-Cascais, jest najbardziej popularnym przylądkiem na całym Półwyspie Iberyjskim. Warto tu poczekać na najpiękniejszy w całej Portugalii zachód słońca, które spektakularnie chowa się w Oceanie Atlantyckim. Malowniczy krajobraz stanowi też inspirację dla fotografów i artystów, m.in. Anny Marii Jopek, która poświęciła mu jeden ze swych utworów.