W Portugalii pełno jest małych, urokliwych miasteczek. Niezwykłym z nich jest Óbidos, średniowieczna osada położona u stóp warowni, wpisana na listę UNESCO. Można tu pospacerować wąskimi uliczkami, spróbować lokalnego trunku (a potem zjeść kieliszek :) albo wspiąć się na mury bajkowego zamku i podziwiać wspaniałą panoramę okolicy.
Początki Óbidos (czyt. óbidusz), położonego 85 km na północ od Lizbony, sięgają 308 r. p.n.e., kiedy to Celtowie założyli tu niewielką osadę. Później nastali Rzymianie, po których pozostały fragmenty forum, bazylika, archiwum miejskie, a nawet sklepy. To oni nadali miastu dzisiejszą nazwę, wywodzącą się od łacińskiego słowa oppidum, oznaczającego cytadelę lub ufortyfikowane miasto. W średniowieczu przybyli tu Maurowie, którzy wznieśli na wzgórzu ogromny zamek, a po rekonkwiście Óbidos przeszło w ręce chrześcijan, odbite w 1148 r. przez króla Alfonsa I Zdobywcę.
Swoją popularność Óbidos zawdzięcza królowi Dionizemu I, który w 1282 r. podarował w prezencie ślubnym malowniczy mauretański zamek, wraz z otaczającym go miasteczkiem, swojej przyszłej małżonce, Izabeli Aragońskiej. Zwyczajowi temu hołdowali później wszyscy władcy Portugalii. Aż do XIX w. do miasta, zwanego także Casa das Rainhas (Dom Królowych), przybywały księżniczki i władczynie Portugalii, pozostawiając po sobie renesansowe, barokowe i klasycystyczne kościoły i budowle, zgodnie z aktualnie panującą modą.
Trudno w to uwierzyć, ale jeszcze pół wieku temu fale Atlantyku obmywały miejskie mury, a łodzie cumowano w miejscu, gdzie dziś biegnie autostrada do Lizbony. Gdzieniegdzie, na fragmentach murów obronnych, można jeszcze dostrzec metalowe elementy przeznaczone do kotwiczenia łodzi. W XV w. morze cofnęło się pozostawiając żyzne ziemie z małym jeziorem. W 1755 r. miasto uległo częściowemu zniszczeniu wskutek trzęsienia ziemi, jednak wszystkie budynki zostały dokładnie zrekonstruowane na ocalałych fundamentach. Niezmieniony pozostał układ zabudowy, dzięki czemu dziś możemy stąpać po uliczkach wytyczonych jeszcze w średniowieczu.
Do miasta wkraczamy przez południową bramę Porta da Vila z 1380 r., która kryje niewielką kaplicę ozdobioną XVII-wiecznymi płytkami azulejos. Brama odgrywa ważną rolę podczas 2-tygodniowych wielkanocnych procesji przy świecach, które są tu ponoć najbardziej widowiskowe w całej Portugalii.
Główna ulica Rua Direita biegnie w stronę Placu Św. Marii, gdzie wznosi się manueliński pręgierz ozdobiony motywem rybackiej sieci. To emblemat królowej Dony Leonory, żony Jana II, która marynistycznym motywem oddała hołd rybakom usiłującym (niestety bezskutecznie) ratować jej tonącego syna.
Naprzeciw pręgierza, w miejscu, gdzie niegdyś stała wizygocka bazylika, a później meczet, znajduje się kościół Santa Maria, ze skromnym renesansowym portalem. W tej świątyni w 1441 r. odbył się ślub przyszłego króla Alfonsa V z jego kuzynka Izabelą. Warto przy tym wspomnieć, że król miał wówczas… dziesięć lat, a jego wybranka zaledwie… osiem. Wnętrze świątyni pokrywa mozaika XVII-wiecznych, biało-niebieskich azulejos. Tabernakulum zdobi obraz z 1661 r. p.t.: „Mistyczne zaślubiny św. Katarzyny” autorstwa portugalsko-hiszpańskiej barokowej malarki, Josefy de Óbidos.
Stare miasto to labirynt wąskich, malowniczych, brukowanych uliczek z białymi fasadami domów, z żółtymi i niebieskimi wykończeniami. Kolorowe bugenwille wspaniale kontrastują z bielą murów. Magię tego miejsca najlepiej odkryć z dala od głównej ulicy, wystarczy wejść po schodkach w górę, by uciec od tłumu turystów. Ta część Óbidos, otoczona średniowiecznymi murami, jest wpisana na listę dziedzictwa UNESCO.
Miasto słynie z tradycyjnej wiśniowej nalewki Ginja de Óbidos. Do produkcji likieru wykorzystuje się wiśnie z okolicznych sadów. Tradycja wyrobu gęstej wiśniówki jest tu kultywowana od wielu wieków. Likier serwowany jest w czekoladowym kieliszku, który po wypiciu trunku… zjada się ze smakiem :)
Wyśmienitą wiśniową nalewkę dostaniemy we wszystkich okolicznych sklepikach, także w komplecie w czekoladowymi kieliszkami.
Nad miastem góruje pocztówkowy mauretański zamek, odnowiony w XIV w. przez króla Dionizego I. Forteca uległa częściowemu zniszczeniu podczas trzęsienia w 1755 r. ziemi i została gruntownie odrestaurowana dopiero w XX w.
Dziś mieści się tu popularna i elegancka pousada (czyli hotel powstały w obiekcie historycznym), gdzie nocleg, mimo dość wysokich cen, trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem.
Z zamkowych wzgórz roztacza się wspaniała panorama na miasteczko i okolicę.
Spoglądając w dal można dostrzec przedziwną budowlę, na planie sześciokąta wpisanego w okrąg, wznoszącą się samotnie w pośrodku pól. Jest to niedokończone barokowe Sanktuarium Pana Jezusa z Kamienia (Santuário do Senhor Jesus da Pedra), z trzema kaplicami i dwiema wieżami, którego ołtarz zdobi kamienny krzyż z wizerunkiem ukrzyżowanego Jezusa.
Każdego lata w Óbidos odbywa się słynny Festiwal Średniowieczny, podczas którego na widzów czeka wiele atrakcji: pokazy sztuki rycerskiej, turnieje konne, pochody przebierańców, uliczne teatry, a także jarmarki, stragany z pamiątkami i lokalnym rzemiosłem oraz doskonałe jedzenie. Za to wiosna to wymarzony czas dla łasuchów, kiedy odbywa się tu Międzynarodowy Festiwal Czekolady, a profesjonalni cukiernicy prezentują swoje najwymyślniejsze czekoladowe wyroby. Wielka szkoda, że nie udało mi się tam dotrzeć w tym czasie… ;)