Zauroczony Lord Byron nazwał go „perłą Adriatyku”, Napoleon – „oazą cywilizacji”, a George Bernard Shaw – „rajem na ziemi”. W swoim zachwycie na pewno nie byli odosobnieni, bo malowniczo położone miasto, wpisane na listę dziedzictwa UNESCO, jest jednym z najpiękniejszych zakątków nad Adriatykiem. By znaleźć się w tej niewielkiej chorwackiej eksklawie trzeba na chwilę wyjechać z Chorwacji i przejechać przez fragment Bośni i Hercegowiny, aż do południowej Dalmacji. Może dlatego nie wszyscy docierają tu podczas pobytu na adriatyckim wybrzeżu. Jednak przyjechać do Chorwacji i nie zobaczyć Dubrownika, to jak być w Rzymie i nie widzieć papieża! Przekonajcie się sami!
Burzliwa historia Dubrownika sięga VII w., kiedy to mieszkańcy rzymskiego Epidaurum (dzisiejszy Cavtat), uciekając przed najazdem Słowian, osiedlili się na skalistej wysepce Lave (z greckiego: skała), która dziś jest nadmorską częścią dzielnicy Stari Grad. Nową osadę, nazwaną Ragasium (wł. Ragusa), oddzielał od lądu wąski kanał (w okolicy dzisiejszej bramy Pile). Przy jej budowie uchodźcy wykorzystali rzymski, regularny sposób rozplanowania miasta, który do dziś jest widoczny w układzie ulic. Tymczasem naprzeciwko wysepki, na zalesionych wzgórzach stałego lądu, Słowianie założyli osadę Dubrawa (w tłumaczeniu: dąbrowa, zagajnik). Obie społeczności żyły na tyle zgodnie, że z upływem czasu osady połączyły się tworząc podwaliny dzisiejszego miasta. W IX w. zasypano przesmyk oddzielający wysepkę od stałego lądu, a w jego miejscu powstała główna ulica – Stradun.
Dubrownik wielokrotnie popadał w zależność od innych lokalnych potęg. Do X w. znajdował się we władaniu Cesarstwa Bizantyjskiego, jednak zachował pewną autonomie, a wpływy Bizancjum z czasem słabły. W latach 1081–1085 był wasalem Roberta Guiscarda – księcia Apulii, Kalabrii i Sycylii, a od 1205 r. należał do Republiki Weneckiej, która kontrolowała miasto przez 150 lat. Równocześnie wzrastała pozycja arystokracji, która dążyła do uniezależnienia od Wenecjan. Gdy w 1358 r. Wenecja przegrała wojnę z Ludwikiem Węgierskim, Dubrownik znalazł się z strefie Królestwa Węgier, które z zamian za sowitą daninę pozwoliło na utworzenie autonomicznej Republiki Raguzy (Republiki Dubrownickiej) – wolnej republiki kupieckiej.
Raguza szybko bogaciła się na handlu pomiędzy Wschodem a Zachodem i stała się głównym konkurentem Wenecji na Morzu Śródziemnym. Jej przedstawicielstwa dyplomatyczne oraz kupieckie faktorie rozrzucone były na Bałkanach i na wybrzeżu Adriatyku. Miała jedną z największych flot na Morzu Śródziemnym i własny system monetarny. Przez terytorium Raguzy wędrowały z Azji Mniejszej do Włoch i z powrotem: złoto, srebro, skóry, wełna, miedź, wosk, jedwab, sukno, przyprawy korzenne i broń. Rosnąca siła gospodarcza przyczyniła się także do rozwoju kulturalnego miasta, którego największy rozkwit przypadł na XV-XVI w. Wówczas właśnie republika zyskała zaszczytne miano słowiańskich Aten.
Kiedy w XVI w. Turcy podbili Bałkany zwierzchnikiem Raguzy stało się Imperium Osmańskie. Talenty dyplomatyczne dubrownickiej szlachty sprawiły, że republika utrzymywała swoją niezależność i rozwijała się gospodarczo, zręcznie lawirując pomiędzy Turcją a Wenecją. Zmierzch tureckiej potęgi sprawił, że na mocy pokoju w Karłowicach w 1699 r. Wenecjanie odzyskali kontrolę nad Dalmacją. Wówczas Republika Dubrownicka przekazała Turcji fragment ziem w okolicach Neum, żeby nie graniczyć z Republiką Wenecką, a tym samym zapewnić sobie bezpieczeństwo przed atakiem z jej strony. To dlatego Dubrownik leży dziś w eksklawie Unii Europejskiej, a Chorwacja jest podzielona na dwie części, co od wielu lat stanowi przedmiot sporu z Bośnią i Hercegowiną.
Zmierzch Republiki Dubrownickiej, podobnie jak i innych śródziemnomorskich republik kupieckich, był efektem zmiany szlaków handlowych po odkryciu Ameryki i utracie znaczenia szlaków śródziemnomorskich. Kolejnym ciosem było dramatyczne w skutkach trzęsienie ziemi w 1667 r., które poważnie zniszczyło miasto i unicestwiło trzy czwarte mieszkańców. Oprócz murów obronnych i kilku budowli nic nie ocalało. Podupadła republika została zajęta bez walki przez wojska napoleońskie w 1806 r. i zniesiona w 1808 r. W 1809 r. Raguza została przyłączona do Prowincji Iliryjskich (adriatyckich terytoriów francuskich podbitych przez Napoleona), a po upadku Cesarstwa Francuskiego kongres wiedeński podporządkował miasto do Cesarstwa Austrii, pod którego zwierzchnictwem pozostawało do I wojny światowej, stając się prowincjonalnym portem morskim. Ponowny rozwój nastąpił dopiero od 1918 r. pod rządami Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców, wtedy też Raguza została oficjalnie przemianowana na Dubrownik.
Rozkwit turystyki nastąpił po II wojnie światowej, przynosząc ówczesnej Jugosławii ogromne zyski, m.in. dlatego Serbowie byli przeciwni utworzeniu odrębnego państwa – Chorwacji. Niepodległość Chorwatów została okupiona krwawym oblężeniem Dubrownika, które trwało od października 1991 r. do maja 1992 r. W wyniku ostrzału wojsk serbskich i czarnogórskich zginęło ponad 3 tys. ludzi, a 70 % budynków starego miasta zostało uszkodzonych. Na szczęście zdobyto fundusze na odbudowę, dzięki czemu znów możemy podziwiać Dubrownik w całej okazałości.
Co zobaczyć w Dubrowniku w jeden dzień?
No cóż, nie oszukujmy się, kilka godzin to trochę za mało, by poznać wszystkie malownicze zakamarki miasta, ale z pewnością wystarczy, by przekonać się, że warto tam wrócić!
Największą atrakcją Dubrownika jest poprzecinany wąskimi uliczkami labirynt Starego Miasta (Stari Grad). Odkrywanie miasta najlepiej rozpocząć od znajdującej się po zachodniej stronie imponującej bramy Pile, która przecina dawną fosę i kamienny most.
Zanim jednak ruszymy w jej stronę spójrzcie w narożnik niewielkiego placu rozciągającego się przed bramą, gdzie mieści się Atlas Club Nautica – jedna z najbardziej znanych i najdroższych restauracji w Dubrowniku, malowniczo położona nad brzegiem Adriatyku. Gościło tu wielu znamienitych gości, w tym prezydenci krajów, Michel Platini czy Jan Paweł II.
Serce placu zajmują też kawiarnie i malownicza fontanna.
Przechodzimy przez bramę Pile, gdzie w niszy nad wejściem widnieje posąg św. Błażeja, patrona miasta, dłuta Ivana Mestrovicia. W pobliżu bramy znajduje się także tablica upamiętniająca oblężenie Dubrownika.
Wkraczając na starówkę ujrzymy Wielką Studnię Onufrego, nazwaną imieniem swojego projektanta, neapolitańczyka Onofria della Cavy. W rzeczywistości to miejska cysterna z 1444 r., która podczas serbskiego oblężenia była jednym z nielicznych źródeł wody pitnej w mieście.
Okrągłą kopulastą studnię zdobi 16 kamiennych maszkaronów, z których ust wypływa woda. Legenda głosi, że kto napije się wody z wszystkich szesnastu głów, temu spełni się jego życzenie. Niestety podczas mojego pobytu w Dubrowniku trwał właśnie generalny remont… Nie tracąc nadziei na spełnienie moich podróżniczych marzeń napiłam się wody… z butelki – stojąc tuż przy fontannie :) Myślicie, że to też się liczy? ;)
Naprzeciwko Wielkiej Studni, po drugiej stronie placu, wznosi się XVI-wieczny kościół Zbawiciela wybudowany według projektu Petara Andrijicia z Korčuli, w podzięce za ocalenie podczas trzęsienia ziemi w 1520 r. Budowla, jako jedna z nielicznych, przetrwała trzęsienie ziemi w 1667 r. Latem w gotyckim wnętrzu odbywają się recitale muzyki kameralnej.
Tuż za kościołem ujrzymy XV-wieczny rzeźbiony portal ozdobiony Pietą, z postaciami św. Heleny i Jana Chrzciciela – to wejście na teren kościoła i klasztoru Franciszkanów.
Świątynia wybudowana w 1343 r. uległa w znacznym stopniu zniszczeniu podczas trzęsienia ziemi w 1667 r. Ocalały jedynie romańsko-gotyckie krużganki, autorstwa Czarnogórca Mihoje Brajkova z Baru. W klasztorze mieści się najstarsza europejska apteka, działająca nieprzerwanie od 1317 r. Jej najsłynniejszym produktem jest krem różany o ściśle strzeżonej recepturze. Kościół wieńczy XV-wieczna dzwonnica, widoczna niemal z każdego punktu Starego Miasta.
Koniecznie zapamiętajcie to miejsce, bo naprzeciwko klasztoru znajduje się najlepsza lodziarnia w mieście! Za kilka kun dostaniemy tu gigantyczną porcję lodów, której zjedzenie sprawiło trudność nawet takiemu łasuchowi jak ja :)
Kontynuujemy spacer główną ulicą dubrownickiej starówki, zwanej Plača bądź Stradun, będącą szerokim deptakiem, wypolerowanym stopami tysięcy przechodniów.
Obie nazwy ulicy pochodzą od słów oznaczających „ulicę”. Jednak, o ile jednak Plača wywodzi się z neutralnego łacińskiego „platea”, o tyle przydomek „Stradun” nadali jej złośliwie Wenecjanie twierdząc, że „strada” (z włoskiego: ulica) może istnieć tylko w Wenecji, a Dubrownik zasługuje co najwyżej na „stradun”, czyli… „uliczysko” :) Deptak, będący początkowo mokradłem, wybrukowano w końcu XV w.
Ulica jest pozostałością po dawnym podziale miasta na kwartały zajęte przez uciekinierów z Cavtatu – po stronie południowej, oraz zamieszkałe przez Słowian – po bardziej stromej stronie północnej. Od szerokiej eleganckiej arterii prostopadle odchodzą malownicze wąskie uliczki, wybudowane zgodnie z rzymskim planem miasta.
Na Stradunie nie ma miejsca na przypadek – latarnie wykonano według tego samego projektu, a wszystkie okiennice muszą mieć taki sam odcień zieleni.
Najlepiej przysiąść tu na chwilę w jednej z licznych kawiarni i przyglądać się tłumom turystów oraz codziennemu życiu mieszkańców. Przy okazji warto wiedzieć, że w Dubrowniku nieznana jest kawa na wynos, a w całej Chorwacji (podobnie jak we Włoszech) nie ma ani jednego Starbucksa. Tutaj kawę pije się niespiesznie, przy stoliku, spędzając wiele czasu z przyjaciółmi, nawet przy małym espresso…
Przy wschodnim krańcu Stradunu rozciąga się gwarny Plac Luža, który już za czasów Republiki Dubrownickiej stanowił centrum życia towarzyskiego.
Lewą pierzeję placu zajmuje elegancki Pałac Sponza, projektu Paskoje Milicevicia, wybudowany w 1522 r. Budowla będąca połączeniem weneckiego gotyku i renesansu była niegdyś siedzibą komory celnej, skarbcem, mennicą, bankiem czy urzędem miar. W pałacu, który przetrwał trzęsienie ziemi z 1667 r., mieści się dziś Archiwum Republiki Dubrownickiej, z bogatą kolekcją nawet tysiącletnich manuskryptów.
Pośrodku Placu Luža wznosi się średniowieczna kolumna Orlanda – jeden z symboli miasta i miejsce inauguracji corocznego festiwalu dubrownickiego – 45-dniowego święta miłośników muzyki i szeroko pojętego folkloru, organizowanego od 1950 r.
Nazwa kolumny jest związana z legendarnym rycerzem Rolandem (rozsławionym przez francuski epos „Pieśń o Rolandzie”), który ponoć obronił miasto przed piratami. Kolumna Rolanda manifestowała niezależności od Wenecji, gdyż w średniowieczu posągi Rolanda symbolizowały niezależność miasta, prawo do wolnego handlu oraz własnej jurysdykcji.
W czasach republiki długość przedramienia Rolanda (51,2 cm) stanowiła tzw. łokieć dubrownicki – standardową miarę długości. Kolumna pełniła niegdyś funkcję pręgierza. Obok kolumny wygłaszano także odezwy publiczne, a mieszkańcy republiki zbierali się tu, by posłuchać nowych rozporządzeń i wieści.
Pobliska wieża zegarowa z kurantami to rekonstrukcja średniowiecznej budowli. Zauważcie, że zegar na wieży ma tylko jedna wskazówkę! Może dlatego, że w Dubrowniku nikt się nie spieszy, a czas odlicza się w godzinach, a nie w minutach… ;) To z pewnością symbol chorwackiego „ne ma problema” :)
Tablica na wieży upamiętnia wizytę Jana Pawła II w Dubrowniku podczas pielgrzymki do Chorwacji w 2003 r.
Za kolumną Orlanda znajduje się XVIII-wieczny kościół św. Błażeja, patrona Dubrownika, zbudowany na miejscu romańskiej świątyni z XIV w. Budowla autorstwa wenecjanina Marina Gropelliego, wzorowana na weneckim kościele św. Maurycego, to klasyczny przykład weneckiego baroku. Umieszczony w ołtarzu posąg św. Błażeja jest obnoszony po ulicach miasta w święto swojego patrona, obchodzone 3-go lutego. Posąg trzyma w rękach makietę miasta, dzięki czemu możemy zobaczyć jak wyglądał Dubrownik przed tragicznym trzęsieniem ziemi z 1667 r.
Na straganach rozłożonych przed kościołem można kupić lokalne wyroby – kandyzowaną skórkę pomarańczową, orzechy w karmelu, miód, likiery wyrabiane według tradycyjnej receptury czy oliwę.
Za kościołem, po lewej stronie znajduje się Ratusz, Teatr Narodowy im. Marina Drzicia oraz Stary Arsenał, w którym dziś mieści się Kawiarnia Miejska. Tuż obok wznosi się jedna z najpiękniejszych budowli Dubrownika – zdobiony wspaniałą kolumnadą Pałac Rektora, dawna siedziba władcy Raguzy, wzorowany na weneckim Pałacu Dożów.
Rektor Raguzy pełnił swoją funkcję tylko przez miesiąc, podczas którego nie wolno mu było kontaktować się z rodziną ani opuszczać pałacu, poza oficjalnymi spotkaniami. O jego powinnościach wobec republiki przypominała pałacowa inskrypcja: „Zapomnij o osobistych troskach, dbaj o dobro publiczne”.
Projektantem obecnej budowli, wkomponowanej w pozostałości pierwszej rezydencji z 1200 r., jest florentczyk Michelozz Michelizzi. Wspaniale rzeźbione gotyckie i renesansowe kapitele spoczywają na kolumnach z korčulańskiego marmuru.
Tuż za pałacem wznosi się barokowa Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Legenda głosi, że pierwszą świątynię w tym miejscu ufundował w XII w. angielski król, Ryszard Lwie Serce, w podzięce za cudowne ocalenie w drodze powrotnej z wyprawy krzyżowej, kiedy jego statek rozbił się o pobliską wyspę Lokrum. Wnętrze katedry skrywa wiele cennych malowideł m.in. obraz Tycjana, a w katedralnym skarbcu znajdują się relikwie św. Błażeja, podobnie jak posąg obnoszone w procesji.
Jeśli tuż przed katedrą skręcimy w prawo, dojdziemy do jezuickiego kościoła św. Ignacego. Do barokowej świątyni z XVIII w., przypominającej rzymski kościół św. Ignacego, prowadzą monumentalne schody wzorowane na Schodach Hiszpańskich w Rzymie.
fot. Lasta – Wikimedia Commons/ CC
Przez bramę w pobliżu katedry dojdziemy do urokliwego starego portu rybackiego, gdzie po długim zwiedzaniu można odetchnąć od słonecznego skwaru.
Mieści się tu popularna restauracja Lokanda Peskarija, gdzie serwują najlepsze owoce morza w całym Dubrowniku. A może skusicie się na czarne risotto z kalmarami, barwione atramentem kałamarnicy?
Ciekawą atrakcją będzie rejs łodzią półpodwodną (semisubmarine). Pasażerowie mogą podróżować na górnym pokładzie lub w podwodnej kabinie z dużymi oknami, umieszczonej 1,5 m pod wodą , z której można podziwiać florę i faunę Adriatyku.
Nad portem góruje wzgórze Srd – najlepszy punkt widokowy w Dubrowniku, znajdujący się 412 m n.p.m.
Ze szczytu, na który w kilka minut dojedziemy kolejką linową, jak na dłoni widać czerwone dachy Starego Miasta, stary port oraz potężne góry Bośni i Hercegowiny. Przy sprzyjającej widoczności można nawet dostrzec kontury Włoch, Korčulę czy Mljet.
fot. Juris Sennikovs – flickr.com/ CC
Po przerwie na lunch i krótkim odpoczynku pora wspiąć się na chlubę Dubrownika – średniowieczne mury miejskie, najlepiej zachowane w całej Europie. Na szczęście nie zostały wyburzone, jak to miało miejsce w wielu innych europejskich miastach (by nie hamowały rozwoju miast i gdy straciły swoje militarne znaczenie ze względu na rozwój technik wojennych).
Mury o wysokości do 25 m i grubości 6 m otaczają Stare Miasto zwartym pierścieniem ciągnąc się na długości blisko 2 km. W skład umocnień wchodzi także 12 baszt kwadratowych i 3 okrągłe oraz 2 narożne, 5 bastionów i spora forteca. Wznoszenie fortyfikacji rozpoczęto w VIII w., a ukończono cztery stulecia później. Pomiędzy XIV a XVI w. mury systematycznie wydłużano i powiększano, z uwagi na zagrożenie ze strony Wenecjan i Imperium Osmańskiego.
Główne wejście na mury Starego Miasta znajduje się tuż obok bramy Pile. Dwa pozostałe wejścia usytuowane są przy klasztorze Dominikanów oraz przy bastionie św. Jana (koszt biletu wstępu na początku czerwca: 120 kun).
Po pokonaniu schodów na górę naszym oczom ukaże się wspaniały widok na cały Stradun i fontannę Onufrego.
Kierujemy się na południe, w stronę twierdzy Bokar, spoglądając na położoną za zatoką twierdzę św. Wawrzyńca.
Z południowej części muru roztacza się wspaniały widok na wyspę Lokrum, oddaloną zaledwie 600 m od starego miasta. Można się tam dostać taksówką wodną ze starego portu. Na wyspie warto zajrzeć do ogrodu botanicznego, zwiedzić ruiny klasztoru i wykapać się w jeziorku zwanym, z powodu dużego zasolenia, Morzem Martwym. Lokrum słynie z ciążącej na niej klątwy, którą rzucili przed laty benedyktyni zmuszeni do opuszczenia wyspy. Podobno każdy, kto tu przenocuje, zginie w tajemniczych okolicznościach, dlatego nie przegapcie ostatniego statku powrotnego…
Wędrujemy dalej wzdłuż części miasta zwróconej ku morzu, by dotrzeć do najpotężniejszej twierdzy św. Jana, która powstawała etapami przez blisko 200 lat. W budowie konstrukcji ukończonej w 1557 r. brali udział najwybitniejsi budowniczowie tamtych czasów, m.in. Michelozzo Michelozzi z Florencji i Juraj Dalmatinac z Zadaru. Dziś dwa piętra twierdzy zajmuje imponujące Muzeum Morskie oraz miejskie akwarium.
Dalsza trasa prowadzi obok baszty św. Jakuba, która jeszcze w XIV w. wyznaczała wschodni kraniec umocnień. To także okazja do podziwiania wspaniałych widoków dubrownickiej starówki.
Stąd już tylko kilka kroków dzieli nas od najwyższego punktu na murach – twierdzy Minčeta, z której roztacza się malownicza panorama całej okolicy.
Zwiedzając dubrownickie mury przekonamy się, że to nie tylko muzeum pod gołym niebem, ale żywe miasto, gdzie toczy się codzienne życie…
Spacer po murach kończymy w tym samym miejscu, w którym rozpoczęliśmy wspinaczkę, czyli przy bramie Pile.
Wyjeżdżając z Dubrownika warto jeszcze podjechać kawałek na południe, w kierunku Czarnogóry, gdzie z punktu widokowego przy głównej drodze (D8) roztacza się najbardziej znany, pocztówkowy widok na Stare Miasto.
fot. www.turystyka.wp.pl/ Aleksandar Tudorovic
Jak Wam się podobał Dubrownik? Bo ja jestem oczarowana i z pewnością kiedyś tam wrócę!
Faktycznie, być w Chorwacji i nie odwiedzić Dubrownika to grzech lecz by dobrze zwiedzić w miarę kompleksowo Dubrownik to niezbędne jest zarezerwowanie sobie co najmniej 2 dni lecz 3 będą odpowiednie.