Złoty Trójkąt (Golden Triangle), czyli w krainie opium, heroiny i przemytu…

Pobyt w północnej Tajlandii to świetna okazja, by zajrzeć w rejon owiany tajemnicą, dreszczykiem emocji i podniecenia. Do krainy, która przez lata była bohaterką powieści szpiegowskich, filmów o gangach narkotykowych i królach opium…  Co zostało z tamtych lat?

Złoty Trójkąt to obszar o powierzchni 350 tys. km2 (czyli większy niż Polska!), gdzie spotykają się granice trzech państw: Tajlandii, Laosu i Birmy (niektóre źródła włączają w ten rejon także część pobliskiej chińskiej prowincji Yunnan). I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie uprawa opium…

Jeszcze na przełomie lat 80-tych i 90-tych XX w. Złoty Trójkąt był najważniejszym producentem opium (i jego pochodnej: heroiny) na świecie. Tajlandia, Birma i Laos odpowiadały łącznie za 70 % światowej produkcji heroiny.

W 1996 r. Birma była globalnym liderem produkcji opium. Najbardziej znanym baronem narkotykowym tego regionu był Birmańczyk Khun Sam, zwany „Księciem Pomyślności”. Przypisywano mu 2/3 światowej produkcji heroiny. Przemyt do USA sprawił, że azjatycki król opium znalazł się w pierwszej piątce narkotykowych fortun świata (w Nowym Jorku 80 % heroiny pochodziło z rejonu Złotego Trójkąta). Jego bezkarna działalność narkotykowa wzbudziła obawy USA, które ścigały go międzynarodowym listem gończym, bezskutecznie żądając ekstradycji. Pod koniec 1995 r. Khun Sa zadeklarował zawieszenie przestępczej działalności i oddał się w ręce władz birmańskich, z którymi „wynegocjował” warunki swojej „emerytury”. Były król heroiny zaczął inwestować swój majątek w sieci hotelowe, koncesje eksploatacji autostrad, czy firmy przewozowe. Tymczasem jego dotychczasowe interesy przejęła Birma – dochody z handlu narkotykami były zbyt cenne, by z nich zrezygnować…

Od tamtych lat wiele się zmieniło. Udział Złotego Trójkąta w światowej produkcji heroiny został zastąpiony przez rejon Złotego Półksiężyca, którego liderem stał się Afganistan, skupiając ponad 90% globalnej produkcji opium. Tajlandia rozprawiła się z narkotykowym procederem (przynajmniej oficjalnie) i postawiła na rozwój turystyki, jednakże Laos i Birma są nadal istotnym elementem przestępczego rynku i zajmują liczącą się pozycję wśród eksporterów narkotyku. Birma jest dziś drugim producentem opium na świecie (po Afganistanie), ale jej udział w rynku wynosi zaledwie ok. 5%. Do dziś w Birmie i Laosie bez problemu można całkiem legalnie kupić opium. Z opiumowej kasy finansuje się birmańska junta wojskowa, a także birmańskie i laotańskie inwestycje, np. hotele, infrastruktura, etc.

www.Wikimedia Commons/ CC

Mimo iż opium uznawane jest za narkotyk i powszechnie zabronione, dla wielu plemion Złotego Trójkąta to codzienna używka, którą stosują ze względu na swoje tradycje i obyczaje. Opiumowe opary pełnią także rolę afrodyzjaku, a także znieczulenia w przypadku bólu i choroby. Do palenia używa się specjalnych fajek, od najtańszych – wykonanych z pędów bambusa, po te najdroższe – ceramiczne lub robione z kości zwierzęcych.

Co najciekawsze, w 1898 r., jeszcze przed opatentowaniem Aspiryny, niemiecka firma Bayer opatentowała inny lek, przewidziany do leczenia astmy, gruźlicy i zapalenia oskrzeli, entuzjastycznie przyjęty przez przedstawicieli świata medycyny. Nazwała go „heroina”, bo po jej zażyciu wszyscy czuli się – jak to określili – heroicznie… Według wstępnych badań, nowy lek był o wiele lepszy od morfiny, nie działał nasennie i nie miał powodować uzależnienia…

Opium odegrało także znaczącą rolę w historii i światowej gospodarce. Przegrane wojny opiumowe z Wielką Brytanią, a później także Francją doprowadziły Chiny do ruiny społeczno-ekonomicznej z upadkiem cesarstwa włącznie. Chiny utraciły także Hongkong na rzecz Wielkiej Brytanii, musiały otworzyć większość portów dla handlu zagranicznego oraz zgodzić się na działalność misjonarską państw europejskich.

CO WARTO ZOBACZYĆ W REJONIE ZŁOTEGO TRÓJKĄTA?

MUZEUM OPIUM (HOUSE OF OPIUM)

Główną atrakcją przygranicznego miasteczka Sop Ruak (prowincja Chiang Rai) jest słynne Muzeum Opium. Wewnątrz znajduje się ciekawa ekspozycja zabytkowych narzędzi do uprawy maku, zbierania soku z makówek i przerabiania go na opium. Wywieszone mapy wskazują ówczesne regiony uprawy i produkcji narkotyku. Obejrzyjcie także na stare wagi i oryginalne odważniki służące do odmierzania porcji oraz przybory niezbędne do palenia opium.

Stare fotografie dostarczają ciekawych informacji związanych z produkcją i konsumpcją opium oraz wpływem narkotyków na życie górskich plemion tego regionu. Warto wspomnieć, że legalne przychody Tajlandii z handlu opium w 1944 r. stanowiły 21% budżetu.

Swoistym memento będzie naturalnej wielkości kukła palacza opium, wraz ze wszystkimi niezbędnymi akcesoriami… W muzeum można zakupić pamiątkowe fajki, atrakcyjne są także same bilety wstępu w postaci kartek pocztowych, na których można odcisnąć pieczątkę z napisem „I am here…”

REJS PO RZECE MEKONG

W miasteczku można wsiąść na łódź motorową i popłynąć w rejs po rzece Mekong, wzdłuż granic Tajlandii, Birmy i Laosu.

Z nabrzeża wita nas ogromny posąg z nieco kiczowatej Świątyni Wielkiego Buddy, położonej niedaleko przystani łodzi motorowych.

Popatrzcie na budynki ze złotą kopułą wybudowane po drugiej stronie Mekongu, w Laosie. Oficjalnie mieszczą się tu kasyna, ale tak naprawdę to pralnie brudnych pieniędzy pochodzących z narkotykowego biznesu…

LAOS

Łódź przybija do małej wysepki Don Xao Island, która terytorialnie należy do Laosu.

Znajduje się tu targ przeznaczony głównie dla turystów, gdzie można zakupić tanie podróbki, fajki opiumowe czy pamiątki. Niecodzienną atrakcją będzie degustacja ryżowej whisky… z egzotyczną wkładką! W szklanych kadziach zatopione są rozmaite stworzenia, zioła czy korzenie żeń-szenia. Najbardziej spektakularne wrażenie robi naczynie z cielskiem dorodnego węża…

Na stoisku piętrzą się butelki z alkoholem z upchaną w środku kobrą, skorpionem czy jaszczurką…

Nie próbujcie jednak kupować tej kontrowersyjnej pamiątki! Przywóz do UE egzotycznych alkoholi ze zwierzęcą wkładką, podobnie jak obrót zwierzętami pod ochroną, jest zabroniony!

BIRMA (MJANMA)

W zależności od aktualnej sytuacji politycznej można (bez wizy, tylko z pieczątką w paszporcie) wybrać się do przygranicznego miasteczka Tachilek w Birmie. Jego mieszkańcy często przekraczają codziennie tajską granicę dojeżdżając do pracy lub trudniąc się handlem w tajskim mieście Mae Sai. Tachilek jest także jednym z głównych ośrodków produkcji i przemytu narkotyków do Azji Południowo-Wschodniej. 

Witający przyjezdnych dumny napis „Union of Myanmar” daje do zrozumienia, iż w tym kraju nazwa „Birma” jest uważana za obcą. Używano jej w czasach kolonialnych, jako nazwy angielskiej kolonii, natomiast naród birmański stosował nazwę „Myanma” („Kraj silnych jeźdźców”), bądź jej potocznej wersji „Bamar”. W 1989 r. junta wojskowa przyjęła obowiązujący dziś zapis nazwy kraju zamiast dotychczasowej „Union of Burma”, przy czym zmianie nie uległa nazwa birmańska „Myanma”.

W Birmie spędziłam tylko kilka godzin, poruszając się tuk-tukiem po przygranicznym miasteczku.

Jednak ten krótki czas dał mi jakieś wyobrażenie tego otwierającego się dopiero na turystów kraju. Już na pierwszy rzut oka widać, że Tajlandia to kraj dobrobytu, a Birma – niegdyś wielkie imperium, dziś jest jednym z najbiedniejszych krajów świata…

Moim pierwszym przystankiem była ogromna buddyjska świątynia Phra Jow La Keng Temple. Wybudowana w tajskim stylu budowla to jedna z największych świątyń w mieście.

Na terenie świątyni mieści się także buddyjski klasztor. Zwróćcie uwagę na bordowy kolor szat, w odróżnieniu od pomarańczowego ubioru mnichów w Tajlandii.

Kolejną atrakcją była świątynia Dhammayon Temple (Enrobed Elephant Temple), z pomnikiem białego słonia. Ścienne malowidła wewnątrz budowli przedstawiają sceny z historii życia Buddy.

Najważniejszą budowlą miasta Tachilek jest złota stupa, czyli replika Pagody Shwe Dagon wybudowanej w Rangunie, byłej stolicy Mjanmy, 2,5 tys. lat temu. Typowym birmańskim elementem stylistycznym są kapliczki związane z dniami tygodnia, usytuowane dookoła Pagody – tak jak w oryginalnej świątyni (oddalonej o 1000 km stąd!). Miejscowa ludność wierzy, że dzień tygodnia, w którym się urodziliśmy, determinuje naszą osobowość… Może coś w tym jest? Nie bez powodu o niektórych mówi się „urodzony w niedzielę” ;)

Szukam czwartku, mojego dnia urodzenia i nagle coś mi się tu nie zgadza! Dlaczego kapliczek jest osiem? Okazuje się, że według tradycyjnej birmańskiej astronomii tydzień liczy 8 dni! Aby dostosować kalendarz do międzynarodowych standardów mnisi podzielili środę na pół: pierwsza środa trwa od północy do południa, druga od południa do północy. Dlatego w Birmie środa trwa tylko 12 godzin… ale są one dwie :) Nie wierzycie? To popatrzcie! Oto kapliczka poświęcona pierwszej środzie…

A to środa numer dwa :)

Gong przed świątynią służył niegdyś mnichom do sygnalizowania pór posiłków lub zgromadzeń. Dziś uderzenie w dzwon ma przynosić turystom szczęście. Nie zaszkodzi sprawdzić :)

CO JESZCZE MOŻE WAS ZDZIWIĆ W BIRMIE?

Kobiety i dzieci z żółtymi malunkami na twarzy…

Ta żółta pasta to tanaka stosowana w Birmie od ponad 2000 lat. i produkowana z gatunku drzewa thanakha rosnącego w centralnej Birmie. Najczęściej sprzedawana jest w postaci małych drewnianych klocków (wersja ekonomiczna) lub gotowej do użycia w formie kremu, pudru lub najbardziej popularnej sprasowanej pasty, która przed użyciem łączy się z wodą. Tanakę nakłada się na twarz za pomocą małej drewnianej szczoteczki a następnie palcami udrapuje wzory.  Najbardziej tradycyjnym wzorem są kółka na obu policzkach i czole oraz wzór w formie liścia.

W jakim celu jest stosowana? Tanaka chroni przed promieniami słonecznymi, daje przyjemne uczucie chłodu, posiada również właściwości lecznicze oraz dobrze nawilża skórę. Ale wyrafinowane wzory to przede wszystkim rodzaj makijażu, który bardzo podoba się męskiej płci :)

Ruch uliczny

W Birmie obowiązuje ruch prawostronny, jednak większość samochodów ma kierownicę… z prawej strony :) Jak to możliwe? W 1970 r. z dnia na dzień (!) zmieniono organizację ruchu z pozostałego po brytyjskiej kolonii ruchu lewostronnego na prawostronny. Nie przewidziano jednak, że w krajach, z których najtaniej można importować samochód do Birmy nikt ruchu lewostronnego nie zmienił… Dlatego należy bardzo uważać na ulicach, bo wiele samochodów jeździ zwyczajnie pod prąd!

Banknoty

Przez wiele lat funkcjonowały tu banknoty będące wielokrotnością liczby 5 (według astrologów miała przynosić szczęście). Dlatego też w obiegu znajdowały się nominały o wartości 25, 35, czy 75 kiat. Wycofano je dopiero w 1987 r. i dziś są obiektem pożądania kolekcjonerów z całego świata. Można je kupić na targu.

Rejon Złotego Trójkąta to także niepowtarzalna okazja, by spróbować sztandarowych produktów lokalnych browarów. Trzy kraje, trzy smaki, wszystkie warte swojej ceny ;)

Trzy kraje w jeden dzień? Dlaczego nie? :)

(Visited 5 831 times, 1 visits today)

3 komentarze do “Złoty Trójkąt (Golden Triangle), czyli w krainie opium, heroiny i przemytu…

  • 9 stycznia 2018 at 22:00
    Permalink

    Za 3 tygodnie wybieramy się do Birmy. Z roku na rok staje się coraz bardziej przedeptana turystycznie, więc cieszymy się, że wreszcie się udało upolować wymarzone loty. Tajlandię dobrze wspominamy i z pewnością tam wrócimy:). Po tym tekście jeszcze bardziej przebieramy nogami ;).

    Reply
    • 10 stycznia 2018 at 11:35
      Permalink

      Zazdroszczę :) Ja byłam tylko w przygranicznym miasteczku, ale nabrałam apetytu na więcej :)

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *