Hawana, miasto utracone… Co warto zobaczyć w 2 dni? (dzień #1)

Hawana jest jak róża. Ma płatki i kolce – zależy jak ją pielęgnujesz. Ale na końcu i tak podbija Twoje serce („Hawana – miasto utracone”)

Nostalgiczna i enigmatyczna Hawana przywołuje w mojej pamięci zapach cygar, posmak dojrzałego rumu i rytmy salsy, które rozbrzmiewają na ulicy od rana do wieczora. Przepiękna kolonialna zabudowa jest świadectwem dawnej świetności miasta, które w przeszłości znajdowało się w centrum wydarzeń Nowego Świata, by potem przez lata popadać w ruinę… Niszczejąca i zapomniana Hawana, wpisana na listę UNESCO, powoli odzyskuje swój dawny blask, choć wielu budynków już nie da się uratować… Jesteście gotowi na podróż w czasie? To zaczynamy!

Misterny labirynt wąskich uliczek, pełnych malowniczych placyków i arystokratycznych rezydencji sprawił, że Stara Hawana przez ponad trzy stulecia była niemal samodzielnym miastem. Dopiero w latach 60-tych XIX w. zburzono stare mury miejskie, a mieszkańcy zaczęli określać tę dzielnicę mianem „stara”. Przez dziesięciolecia rewolucyjny rząd pozwalał, by Hawana popadała w ruinę. A jednak, jak na ironię, to właśnie rewolucja ocaliła Starą Hawanę, gdyż reżim Batisty planował wyburzyć znaczną część starego miasta z przeznaczeniem na hotele, kasyna i nocne kluby.

W 1982 r. Stara Hawana została wpisana na listę UNESCO, a częściowa renowacja sprawiła, że La Habana Vieja stała się atrakcją turystyczną. Dzięki tym staraniom ocalono przed zniszczeniem wiele zabytków, choć i tak przez ostatnie lata zawaliło się ponad sześćset budynków (głównie przez zwrotnikowy klimat, niszczycielski dla kamiennej zabudowy). Mimo to wciąż odnajdziemy tu ponad siedemset budowli z XVI-XIX w., a Hawana jest uważana za najlepiej zachowane kolonialne miasto w tej części świata.

Najlepszym miejscem na pierwsze spotkanie z dawną perłą w koronie hiszpańskiego imperium jest La Habana Vieja (Stara Hawana), która przypomina o barwnej historii miasta. Spacer rozpoczynam od Plaza de Armas (Placu Broni), najstarszego placu Hawany, nad którym dominuje majestatyczny Palacio de los Capitanes Generales (Pałac Gubernatora). Najwspanialszy przykład barokowej architektury w Hawanie pełnił funkcję rezydencji hiszpańskich gubernatorów, siedziby prezydenta niepodległej Kuby, a także burmistrza miasta. Dziś mieści się tu Muzeum Miejskie z najbogatszym zbiorem kolonialnych zabytków. 

Warto zajrzeć na otoczony zielenią dziedziniec z posągiem Krzysztofa Kolumba.

Świątynia El Templete, przypominająca Partenon, upamiętnia miejsce założenia miasta w 1519 r. Tuż obok pnie się w górę drzewo ceiba (puchowiec). Przy takim drzewie odprawiono pierwszą mszę symbolizującą akt założenia Villa San Cristóbal de La Habana. Z drzewem, któremu przypisuje się magiczną moc, wiąże się ciekawy obyczaj:  każdego roku 16 listopada (tj. w dniu założenia miasta) odtwarzana jest ceremonia pierwszej mszy, a mieszkańcy trzykrotnie okrążają puchowiec i rzucają monetę na jego korzenie, by zapewnić sobie pomyślność w kolejnym roku. 

Sąsiedni Hotel Santa Isabel (dawna rezydencja hrabiów Santovenia) gościł wielu znakomitych gości, w tym byłego prezydenta USA Jimmy’ego Cartera, Jacka Nicholsona, Stinga, Bruca Willisa czy Pedro Almodóvara.

Pośrodku zadrzewionego placu wznosi się pomnik Carlosa Manuela de Céspedesa, zwanego przez Kubańczyków „ojcem ojczyzny”. Plantator, który zasłynął dzięki darowaniu wolności swoim niewolnikom, proklamował niepodległość kraju, a w 1869 r. został pierwszym prezydentem Republiki Kuby.

Pobliska Castillo de la Real Fuerza jest najstarszą istniejąca kolonialną twierdzą Nowego Świata. Wybudowano ją w 1577 r. z rozkazu króla Filipa II po tym, jak piraci splądrowali miasto. Wieńcząca wieżę figura z brązu, La Giraldilla de la Habana, przedstawia żonę konkwistadora daremnie wypatrującą męża, który zginął na w walce z Indianami. La Giraldilla stała się symbolem miasta, a także… logo rumu Havana Club.

fot. Victoria Imeson – flickr/ CC

Prowadząca z placu Calle Obispo to główna ulica Starego Miasta, zamknięta dla ruchu kołowego. Gdy w 1907 r. swoją siedzibę założył tu Bank Narodowy ulica zyskała nawet miano Wall Street Hawany. Dziś jest tu wiele drogich sklepów i eleganckich butików słynnych projektantów, gdzie za wymienialne peso można kupić niemal wszystko. Zaglądam także w boczne uliczki, gdzie pełno malowniczych zaułków i placyków.

W tutejszych restauracjach warto spróbować miejscowej kuchni albo przysiąść na chwilę w jednym okolicznych barów i delektować się szklaneczką mojito, z muzyką na żywo w tle, która rozbrzmiewa do późnych godzin wieczornych.

Zasłuchana w nieśmiertelną „Guantanamerę” mogłabym spędzić tu całe popołudnie, jednak pora na dalsze odkrywanie kolonialnej przeszłości Hawany. Z zaciekawieniem wchodzę do eklektycznego Hotelu Ambos Mundos z 1924 r., gdzie Ernest Hemingway pisał powieść „Komu bije dzwon”. Polecam wjechać starą zabytkową windą na ostatnie piętro, gdzie z tarasu widokowego można podziwiać panoramę Hawany. Niestety, z góry nie bardzo jest się czym zachwycać, bo niszczejące budynki tworzą dość przygnębiający widok…

Opuszczam znany hotel i wędruję na sam koniec Calle Obispo do historycznego baru El Floridita, gdzie często gościł Graham Greene, autor powieści „Nasz Człowiek w Hawanie”, a Ernest Hemingway popijał swoje słynne daiquirí.

Kolejna perełka La Habana Vieja to Plaza de la Catedral (Plac Katedralny), nad którym dominuje  jedna z najpiękniejszych barokowych świątyń Ameryki Łacińskiej. Catedral de la Virgen María de la Concepción Inmaculada de La Habana (Katedra Najświętszej Marii Panny Niepokalanego Poczęcia) jest dedykowana także św. Krzysztofowi (San Cristóbal), przez to czasami bywa nazywana Katedrą św. Krzysztofa. Budynek wykonany jest z koralu, który został wycięty razem ze skałami rafy koralowej z dna zatoki meksykańskiej. W ścianie elewacji można do dzisiaj znaleźć zachowane skamieniałości morskie!

Mroczne wnętrze skrywa ołtarz z marmuru karraryjskiego inkrustowany złotem, srebrem i onyksem. Przez wiele lat w katedra była miejscem spoczynku Krzysztofa Kolumba po tym, jak przeniesione tu jego prochy z Santo Domingo w 1796 r. i zanim (prawdopodobnie) powróciły do Sewilli.

Katedra wyróżnia się asymetryczną fasadą (jedna z wież jest szersza od drugiej). Dzwon z niższej wieży pochodzi z Matanzas, a z wyższej – z Hiszpanii. Na ich dźwięk, w sylwestrową noc o północy, należy zastukać kołatką w potężne drzwi świątyni, by zapewnić sobie szczęście w kolejnym roku.

Naprzeciwko katedry wznosi się wspaniale odrestaurowana Casa de Conde de Casa Bayona zbudowana w 1720 r. dla generalnego gubernatora Chacón. Dziś mieści się tu Muzeum Sztuki Kolonialnej z bogatą kolekcją eksponatów z czterech stuleci historii Kuby.

Po wschodniej stronie placu zobaczymy Casa de Lombillo, dawny dom kubańskiego właściciela fabryki cukru, który mieścił później pierwszy urząd pocztowy na wyspie. 

W podcieniach zadomowiła się santeryjska wróżbitka gotowa przepowiedzieć przyszłość każdemu zbłąkanemu turyście ;)

Ozdobiony arkadami gmach z restauracją El Patio był niegdyś domem generalnego gubernatora Aguas Claras.

Chętnie przysiadłabym tutaj na filiżankę kawy, by niespiesznie kontemplować uroki Starej Hawany, jednak pora na dalsze atrakcje. Prowadzącą od katedry Calle Empedrado docieram do La Bodeguita del Medio – kolejnego baru związanego z Ernestem Heminway’em, gdzie można wypić (ponoć) najlepsze mojito w Hawanie. Niestety w środku panuje gęsty tłum, więc przyglądam się tylko autografom sławnych bywalców lokalu i powoli wracam w kierunku katedry.

Skręcam w Calle Mercaderes, gdzie naprzeciwko rezydencji Marqués de Arcos,  podziwiam gigantyczny mural o powierzchni 300 m2 , który składa się z 52 paneli o wadze 400-500 kg każdy. Niezwykłe malowidło autorstwa André Carrillo, przedstawiające 67 wybitnych postaci z historii i sztuki na Kubie, przenosi nas do epoki kolonialnej Hawany. Artysta użył nowatorskiego na Kubie materiału, który zawiera naturalny kamień nasycony żywicą akrylową, aby zrobić małe płytki. Z czterech podstawowych kolorów (brązowy, koralowy, czarny i beżowy) uzyskał 13 odcieni!

Stąd już całkiem blisko do Plaza de San Francisco de Asis (Placu św. Franciszka z Asyżu). To jeden z najstarszych placów w mieście, powstały na osuszonych terenach, które niegdyś udało się odzyskać z zatoki. Odnowiony plac, otoczony z trzech stron budynkami, jest z jednej strony otwarty, kiedyś na zatokę – dziś na Terminal Sierra Maestra. Środek placu zdobi fontanna z lwami z białego marmuru karraryjskiego z 1836 r. 

Bazylika i klasztor św. Franciszka słynie z 40-metrowej dzwonnicy, która niegdyś była doskonałym punktem obserwacyjnym do wypatrywania piratów. Dziś gmach wykorzystywany jest jako sala koncertowa.

Sam plac otaczają liczne kawiarenki, na jednej z ławeczek można nawet przysiąść tuż obok figury Chopina.

Moją uwagę przykuwa także drugi posąg, który wzbudza zainteresowanie turystów. To Jose Maria Lopez – elegancki włóczęga, znany jako El Caballero de París („Dżentelmen z Paryża”), który straciwszy zmysły błąkał się po ulicach Hawany. Wieść niesie, że aby zapewnić sobie pomyślność wystarczy stanąć na jego lewej stopie i złapać go za brodę :) Co mi szkodzi? ;)

W pobliżu mieści się luksusowa restauracja Cafe del Oriente, z pięknym wnętrzem w stylu kolonialnym, gdzie bywają najbardziej znane osobistości z Hawany. Menu a la carte wyróżnia się doskonałym foie gras, wędzonym łososiem, kawiorem czy homarem… Przy okazji zwróćcie uwagę na po-hiszpańskie armaty, pełniące funkcję dekoracyjną na wielu uliczkach Starego Miasta, podobnie jak armatnie kule.

Najnowszą rzeźbą przestronnego placu jest „La Conversacion” przekazana miastu jako gest przyjaźni między Francją i Kubą.

Spacer po kolonialnej Hawanie kończę na całkowicie odnowionym  (Placu Starym), niegdyś najważniejszym placu w mieście, który był świadkiem fiest, korridy, procesji i egzekucji oglądanych z balkonów przez zamożnych mieszkańców. To jedyny plac w Starej Hawanie, który nie powstał przy okazji budowy kościoła czy budynku rządowego. Otaczające go kamienice mają charakterystyczne podcienia chroniące przed słońcem lub deszczem. Mieszczą się tu kawiarnie, szykowne restauracje, sklepy, czy galerie sztuki.

fot. lezumbalaberenjena – flickr/ CC

fot. Pedro – flickr/ CC

fot. Brian Snelson – flickr/ CC

Mój pierwszy dzień w Hawanie dobiega końca i wzbudza wiele emocji… Już wiem, że wyjadę stąd z poczuciem niedosytu, choć przede mną jeszcze jeden dzień zwiedzania miasta. A Wam jak się podobała Stara Hawana?

(Visited 1 708 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *