Podróżnicze podsumowanie 2019 roku

Początek roku to dobry czas na podsumowanie ostatnich dwunastu miesięcy. Dla mnie mijający rok był pełen wrażeń i sentymentalnych podróży. Po wielu latach powróciłam nad polskie morze, odkryłam wiele malowniczych miejsc u naszych zachodnich sąsiadów, wędrowałam śladami sycylijskiej mafii i zobaczyłam trzy nowe kraje z mojej podróżniczej listy marzeń. Zapraszam na doroczne résumé!

MAJ: Niemcy (Saksonia) – weekend w Görlitz, Saksoński Szlak Parowozów, Zittau 

Na długi majowy weekend wybrałam się do Görlitz, by podziwiać stare kupieckie miasto, w którym gotyk splata się z renesansem, a barok z secesją i epoką wilhelmińską. Miasto, oszczędzone przez wojenną zawieruchę, wygląda jak gotowa scenografia filmowa! Nic dziwnego, że Tarantino kręcił tu sceny do „Bękartów Wojny”, a Stephen Daldry – „Lektora” z oscarową rolą Kate Winslet. (o tym jak spędzić czas w Görlitz możecie przeczytać TUTAJ TUTAJ)

Korzystając z okazji wybrałam się Saksońskim Szlakiem Parowozów w Góry Żytawskie, do górskiego uzdrowiska Oybin. Przejażdżka pociągiem retro z prawdziwym parowozem była niezapomnianą przygodą! (czytaj TUTAJ)

Znalazłam także czas na krótki spacer po Zittau, którego średniowieczne centrum, podobnie jak w Görlitz, zachowało się niemal w całości i zostało pieczołowicie odrestaurowane.

CZERWIEC: Polska – Wrocław, Świnoujście; Słowenia; Niemcy – Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin (Meklemburgia – Pomorze Przednie)

Na początku czerwca zawitałam do Wrocławia, by tropić krasnale na Wrocławskim Rynku oraz zajrzeć na Ostrów Tumski – najstarszą część Wrocławia, z gotycką katedrą św. Jana Chrzciciela i słynnym mostem zakochanych.

Wzięłam także udział w Festiwalu Kulinarnym „Europa na widelcu”, pod patronatem Roberta Makłowicza. Kulinarne święto było okazją do poznawania nowych smaków z różnych stron Starego Kontynentu. Z przyjemnością zajadałam się serbskim burkiem z serem, słoweńskim bograczem z kluseczkami ziemniaczanymi i włoskim tiramisu.

Przy słoweńskim stoisku zatrzymałam się na dłużej – nie bez powodu ;) – za kilka dni wyruszyłam do Słowenii, która od dawna znajdowała się na mojej liście „must see”. Zwiedzanie rozpoczęłam od uzdrowiska Bled malowniczo położonego nad szmaragdowym jeziorem, u szczytów Alp Julijskich.

Lublanie, która zachowała ślady swojej 4000-letniej historii, spacerowałam po urokliwej starówce z sielską atmosferą i zamkiem w tle.

Zajrzałam także do Jaskini Postojnej – największej krasowej jaskini w Europie i zobaczyłam Predjamski Grad – romantyczny zamek przytulony do wysokiej skały.

Na koniec zawitałam do Piranu  perełki słoweńskiego wybrzeża, który niegdyś był wenecką twierdzą.

W długi czerwcowy weekend (po wieeeeeelu latach przerwy!) pojechałam nad polskie morze :) Moją bazą wypadową było Świnoujście, jedyne w Polsce miasto położone na trzech dużych i kilkudziesięciu małych wyspach!

Korzystając z okazji odwiedziłam Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin – trzy malownicze uzdrowiska, które swoją obecnością zaszczycali cesarze Prus i Austro-Węgier (przeczytasz o tym TUTAJ).

LIPIEC: Polska – Gdynia, Sopot, Gdańsk

Na początku lipca kolejny raz znalazłam się nad Bałtykiem! :) Tym razem moim celem było Trójmiasto, pamiętane jedynie ze szkolnych wycieczek. Spacerując po nabrzeżu w Gdyni podziwiałam słynny „Dar Pomorza”, okręt-muzeum ORP „Błyskawica” i górujący nad miastem nowoczesny apartamentowiec Sea Towers.

Wybrałam się także na molo w Orłowie, by wdychać słone, morskie powietrze i podziwiać malowniczy Klif Orłowski.

Sopot przywitał mnie zgiełkiem i tłumem turystów na najdłuższym molo nad Bałtykiem.

Weekend w Trójmieście zakończyłam zwiedzaniem Gdańska, który swoją hanzeatycką zabudową całkowicie mnie zauroczył…

Złotą Bramą wkroczyłam na Drogę Królewską i Długi Targ – jeden z najpiękniejszych rynków Europy, z kamienicami najbogatszych rodów patrycjuszowskich i Fontanną Neptuna z Dworem Artusa w tle.

Nad Motławą podziwiałam majestatycznego Żurawia – największy dźwig portowy średniowiecznej Europy, a z ratuszowej wieży zachwyciłam się malowniczą panoramą miasta.

Odwiedziłam także Muzeum II Wojny Światowej i stanęłam pod historyczną bramą Stoczni Gdańskiej.

SIERPIEŃ: Polska – Świdnica (Dolny Śląsk); Niemcy – Spreewald, Cottbus (Brandenburgia), Park Mużakowski (Saksonia)

Na początku sierpnia zawitałam do Świdnicy – która przed wiekami była stolicą suwerennego księstwa i wiodącym ośrodkiem handlu w Europie.

Wzięłam udział w Międzynarodowym Festiwalu Bachowskim, który każdego roku odbywa się w świdnickim Kościele Pokoju – największej drewnianej barokowej świątyni w Europie, wpisanej na listę UNESCO.

Długi sierpniowy weekend spędziłam w Spreewaldzie – niemieckiej Wenecji, gdzie w miejscu barokowych pałaców stoją drewniane domki otoczone ogródkami, nad kanałami przerzucone są drewniane mostki, a roślinność wygląda tak, jakby nie była tknięta ręką człowieka (przeczytasz o tym TUTAJ)

Odwiedziłam także Cottbus nad Sprewą – największe miasto Łużyc Dolnych. Mniejszość słowiańska, która przetrwała tu przez stulecia, jest prawdziwym fenomenem historycznym. Do dziś funkcjonują tu dwa języki: niemiecki i serbołużycki.

W drodze powrotnej zatrzymałam się na niemiecko-polskim pograniczu w Parku Mużakowskim (Muskauer Park). Park, zajmujący 728 ha po obu stronach Nysy Łużyckiej, jest największym parkiem w stylu angielskim na terenie Polski.

WRZESIEŃ: Włochy – Sycylia

Koniec lata spędziłam na wymarzonej Sycylii, wyspie słońca i czerwonych pomarańczy…

W wielokulturowym Palermo zachwyciłam się katedrą zbudowaną na miejscu meczetu i przebudowywaną przez wiele stuleci. Na Piazza Pretoria przyglądałam się Fontannie Wstydu ozdobionej nagimi posągami bogiń, nimf i syren. Wspięłam się także na taras widokowy kościoła św. Katarzyny, by obejrzeć imponującą panoramę miasta.

W pobliskim Monreale podziwiałam majestatyczną katedrę z czasów normandzkich, z wnętrzem ozdobionym bizantyjską mozaiką i gigantyczną postacią Chrystusa Pantokratora.

W zawieszonej na skale bajecznej Taorminie zajrzałam do Teatro Greco z ośnieżoną Etną w tle. Spacerując po Corso Umberto dotarłam na Piazza IX Aprile, ze wspaniałym widokiem na wybrzeże Morza Jońskiego. Zjechałam także kolejką linową na plażę w Mazzaró, a w słynnym Bam Barze delektowałam się wyśmienitą migdałową granitą.

Wspinałam się także po księżycowym stoku Etny, a opary wydobywające się z krateru przypominały mi, że stąpam po najwyższym czynnym wulkanie Europy.

Spacer po Syrakuzach, mieście Archimedesa, rozpoczęłam od imponującego teatru greckiego, gdzie swoje tragedie wystawiał sam Ajschylos. Na starówce położonej na wysepce Ortigia podziwiałam katedrę zbudowaną w miejscu dawnej świątyni Ateny. Zajrzałam także do kościoła Santa Lucia, by obejrzeć płótno Caravaggia „Pogrzeb Łucji” i zobaczyłam legendarne Źródło Aretusy porośnięte papirusem, symbolem miasta.

W Dolinie Świątyń w Agrigento podziwiałam ślady istnienia Wielkiej Grecji. Wśród wielu doryckich świątyń poświęconym Dioskurom, Heraklesowi czy Herze największe wrażenie zrobiła na mnie Świątynia Zgody – najlepiej zachowana świątynia grecka na świecie, z rzeźbą „Ikara upadłego” Igora Mitoraja w tle.

Podróż po Sycylii zakończyłam w Corleone w poszukiwaniu śladów mafii i capo di tutti capi ;)

Pobyt na Sycylii był wspaniałą okazją, by spróbować słynnej pasty alla Norma, smażonych kulek ryżowych arancini nadziewanych farszem, rurek cannoli z kremem pistacjowym i pysznej granity.

LISTOPAD: Singapur i Malezja

Późną jesienią odwiedziłam dwa Azjatyckie TygrysySingapur i Malezję, które od zawsze znajdowały się na mojej podróżniczej liście marzeń.

W kosmopolitycznym Singapurze podziwiałam luksusowy hotel Marina Bay Sands z dachem w kształcie statku i basenem infinity na szczycie. Stanęłam także pod posągiem Merliona – w połowie lwa, w połowie ryby – symbolem Singapuru.

W Chinatown pokłoniłam się w Świątyni Zęba Buddy inspirowanej architekturą z okresu dynastii Tang, w Little India wróciły wspomnienia z Radżastanu, a w dzielnicy arabskiej spędziłam wspaniały wieczór przy muzyce na żywo na rozrywkowej ulicy Haji Lane.

Pobyt w Singapurze zakończyłam jedną z największych atrakcji – pokazem światła i dźwięku „Garden Rhapsody” w futurystycznych ogrodach Gardens By The Bay. Obejrzałam także spektakularny pokaz fontann, światła i laserów przy Marina Bay.

Zwiedzanie Malezji rozpoczęłam od kolonialnej Malakki, jednego z najstarszych miast w regionie, z ceglastoczerwonym Placem Holenderskim, ruinami portugalskiej fortecy oraz Chinatown z Muzeum Baba Nyonya poświęconemu kulturze Peranakan – potomkom pierwszych emigrantów chińskich przybyłych na Półwysep Malajski.

W drodze do Kuala Lumpur odwiedziłam Putrajaya, nową administracyjną stolicę Malezji, z imponującym meczetem Putra Mosque i najwyższym minaretem w całej południowo-wschodniej Azji.

Kuala Lumpur stanęłam pod Petronas Towers, które do 2004 r. były najwyższymi budowlami na świecie.

Na Placu Merdeka podziwiałam rezydencję sułtana Abdula Samada, zajrzałam do Meczetu Narodowego i odwiedziłam najważniejszą w mieście hinduistyczną świątynię Sri Mahamariamman.

Wspięłam się także po 272 kolorowych schodach, żeby zobaczyć hinduistyczne miejsce kultu w Jaskiniach Batu, z najwyższym na świecie posągiem Murugana.

W drodze do Parku Narodowego Taman Negara zatrzymałam się w sierocińcu dla słoni w Kuala Gandah, gdzie ratuje się zranione przez kłusowników słonie znalezione w dżungli, by potem wypuścić je z powrotem na wolność.

Parku Narodowym Taman Negara spacerowałam po tropikalnym lesie deszczowym, uznawanym za jeden z najstarszych na świecie!

Udałam się także w Góry Camerona, najwyżej położony region Malezji, by zobaczyć jak rośnie herbata i spróbować wyśmienitego naparu z plantacji BOH Tea.

Wakacje w Malezji zakończyłam plażowaniem na rajskiej wyspie Langkawi :)

GRUDZIEŃ: Polska – Wrocław

Pod koniec roku ponownie zawitałam do Wrocławia na jeden z najpiękniejszych w Europie Jarmark Świąteczny, który pachniał piernikami i grzanym winem.

Na Wrocławskim Rynku odkryłam wyśmienite mojito w Casa de la Musica – kubańskim klubie z kolonialną atmosferą, a w restauracji Mango Mama zajadałam się kurczakiem tikka masala i pierożkami samosa, dzięki którym wróciły wakacyjne wspomnienia sprzed lat :)

Podsumowanie

W 2019 roku odwiedziłam pięć krajów: Niemcy, Słowenię, Włochy, Singapur i Malezję. Spełniłam kolejne marzenia z mojej podróżniczej listy: zajadałam się bledzkimi kremówkami w Słowenii, szukałam śladów Ojca Chrzestnego w Corleone, zobaczyłam fantastyczny pokaz światła i dźwięku w Singapurze i stanęłam pod Petronas Towers w Kuala Lumpur!

Odwiedziłam buddyjskie świątynie, miejsca hinduistycznego kultu i imponujące meczety.

Po raz pierwszy wędrowałam po prawdziwej dżungli i jadłam lody o smaku duriana :)

Jeździłam kiczowatą rowerową rikszą po starówce Malakki i było to niepowtarzalne doświadczenie :)))

To był niesamowity rok! :)

Plany na 2020

Moja podróżnicza lista marzeń jest cały czas otwarta i stale aktualizowana… Co przyniesie kolejny rok? Może będę podziwiać Alhambrę – ostatnią twierdzę Maurów w Europie? Albo zobaczę Angkor Wat? A może będę się wspinać na Piramidę Słońca albo przekroczę równik? Czas pokaże :)

A Wam życzę spełnienia wszystkich podróżniczych marzeń! 

Szczęśliwego Nowego Roku!

(Visited 459 times, 1 visits today)

2 komentarze do “Podróżnicze podsumowanie 2019 roku

  • 8 stycznia 2021 at 17:33
    Permalink

    Niesamowite jak wiele można zwiedzić w rok, to naprawdę świetna przygoda i przeżycie! Sam staram się jak najwięcej podróżować, ponieważ nie ma nic lepszego niż poznawanie nowych miejsc i ludzi.

    Reply
    • 9 stycznia 2021 at 20:26
      Permalink

      Jestem tego samego zdania! Podróżowanie ubogaca wewnętrznie i poszerza horyzonty.

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *