Po podsumowaniu 2016 roku (czytaj TUTAJ) najwyższa pora na statystyki, czyli pięć najpopularniejszych wpisów ostatnich dwunastu miesięcy. Będzie trochę egzotyki, kawałek zachodniego krańca Europy i romantyczne miasto na wodzie… Oto PRAWIE zwycięzcy!
Portugalia
Braga – portugalski Rzym?
Jest takie portugalskie przysłowie: „Lizbona się bawi, Coimbra studiuje, Braga się modli, a Porto pracuje”. I jest w tym coś na rzeczy. W mieście znajduje się ponad 30 kościołów, w tym druga, po Fatimie, najczęściej odwiedzana świątynia w kraju. Braga przez pięć wieków była także siedzibą biskupa, który sprawował pieczę nad całym Półwyspem Iberyjskim, dlatego nazywana jest często portugalskim Rzymem. Czy zasługuje na to miano? Zapraszam na krótki spacer po mieście.
Manuelińskie arcydzieło w Batalha
Wyobrażacie sobie strzelistą gotycką budowlę, z domieszką renesansu i manuelińskimi zdobieniami przeplatanymi… elementami indyjskimi? Nie? To przyjedźcie do Batalha! Zobaczycie tu wspaniały Klasztor Matki Boskiej Zwycięskiej (Convento de Santa Maria da Vitória) wpisany na listę dziedzictwa UNESCO. To symbol dumy narodowej Portugalczyków i jedno z najpiękniejszych arcydzieł tutejszej architektury.
Óbidos – średniowieczna perełka Portugalii
W Portugalii pełno jest małych, urokliwych miasteczek. Niezwykłym z nich jest Óbidos, średniowieczna osada położona u stóp warowni, wpisana na listę UNESCO. Można tu pospacerować wąskimi uliczkami, spróbować lokalnego trunku (a potem zjeść kieliszek :) albo wspiąć się na mury bajkowego zamku i podziwiać wspaniałą panoramę okolicy.
Cabo da Roca – czyli jak stanąć na końcu świata
Skalisty Przylądek Roca jest najdalej na zachód wysuniętym punktem kontynentalnej Europy. Dalej, jak tylko okiem sięgnąć, rozciąga się już tylko bezkresny ocean. Od wybrzeża USA dzieli nas w linii prostej 5593 km. Przy odrobinie wyobraźni może nawet uda się na horyzoncie dostrzec wieżowce Manhattanu… ;)
Lizbona – stolica melancholii…
„Kto nie widział Lizbony, nie widział rzeczy cudnej” – mawiają Portugalczycy i trudno nie przyznać im racji! Najbardziej wysunięta na zachód europejska stolica zachwyca swoją różnorodnością i niepowtarzalną, melancholijną atmosferą. A położenie na wzgórzach, stare tramwaje i wiszący most sprawiają, że Lizbona do złudzenia przypomina San Francisco. Warto pospacerować wąskimi uliczkami Alfamy, napić się czarnej jak smoła portugalskiej kawy, a wieczorem usiąść z kieliszkiem wina na jednym z tarasów widokowych i podziwiać zachód słońca nad Tagiem.
Rok 2014 – podsumowanie
Wraz z nadejściem nowego roku, jak blogosfera długa i szeroka, zapanowało szaleństwo na podsumowania ostatnich dwunastu miesięcy: sukcesy, porażki, nadzieje, plany na przyszłość… Po krótkim namyśle postanowiłam wpisać się w ten trend i także dokonać krótkiego résumé: jakie miejsca miałam okazję zobaczyć, gdzie nie udało mi się wyjechać, a które marzenia muszą poczekać na lepsze czasy… Gotowi? No to zaczynamy!
Aveiro – portugalska Wenecja
Kanały, gondole, laguna… Brzmi znajomo? Jednak pozory mogą mylić! Na świecie jest kilkanaście miast położonych na wodzie, które do złudzenia przypominają włoską Wenecję. Warto zatrzymać się w jednym z nich w drodze z Lizbony do Porto. Dziś zapraszam do Aveiro – Wenecji w stylu portugalskim.
Historia czarnego koguta, który stał się symbolem Portugalii
Kiedy przyjeżdżasz do Portugalii Twoim nieodłącznym towarzyszem staje się… kogut. Jednak nie jest to zwykły banalny kurak, ale kogut z Barcelos – czarny jak noc, wszechobecny na pocztówkach, obrazkach i kalendarzach. Ceramiczne figurki czarnego koguta można kupić we wszystkich rozmiarach – od miniaturek do postawienia na półkę, po niemal naturalnych rozmiarów ptaki, będące oryginalną ozdobą wielkanocnego stołu. Dlaczego czarny kogut stał się ikoną Portugalii? Oto jego historia…
Faro – brama do Algarve
Faro jest trochę niedoceniane. Bywa tylko lotniskiem przesiadkowym w drodze do Lizbony czy Porto, albo krótkim przystankiem podczas podróży na zachodnie wybrzeże Algarve. Ale moim zdaniem warto tu spędzić cały dzień. Pospacerować wąskimi uliczkami po starym mieście, obejrzeć zabytki pamiętające jeszcze czasy Maurów, a wieczorem przysiąść w tawernie, by przy kieliszku wina wdychać słone atlantyckie powietrze i obserwować życie portugalskiej ulicy.